Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/361

Ta strona została skorygowana.
355

— Tak jest — powtórzył młody człowiek, którego pierś otwierała się szeroko nadziejom.
— Otóż widzisz, o podobne miejsce jest u nas trudno, bardzo trudno; trzeba o nie dosługiwać się latami całemi, a ty czekać nie możesz.
I znowu była cisza, tylko teraz serce narzeczonego Reginy biło trwogą, nie radością.
— Więc cóż ja mam uczynić? — zawołał, blednąc.
— Co? prawdziwie, mój drogi chłopcze, położenie łatwem nie jest, istotnie, łatwem nie jest.
— Przy pańskiej protekcyi, przy pańskiej pomocy...
— Tej możesz być pewnym — wyrzekł stanowczo pan Euzebiusz. Ale cóż ztąd? protekcya moja nie sięga dalej jak biuro kolei, a tutaj wszystkie miejsca są zajęte. Trzeba czekać wakansu, a przytem awans