Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/38

Ta strona została skorygowana.
32

— Mama śpieszyła się bardzo, żeby ją wykończyć — pochwycił Wacław. — Znając panią, wiedząc jak mało uważasz na siebie, lękała się chłodnych majowych wieczorów.
I łącząc uczynek do słów. zarzucał na jej ramiona miękką wełnę i otulał ją przed wymarzonym chłodem, istniejącym na teraz jedynie w tkliwej jego wyobraźni.
— Mama — mówił ciszej Wacław, pochylając się nad nią tak, by słowa te ona jedna usłyszała — wiedziała dobrze, iż będzie ci ślicznie w jej ulubionym kolorze.
Podziękowała mu uśmiechem. Czuła się szczęśliwą, iż wydawała się piękną jego oczom, oczom jego matki; pragnęła być piękną dla wszystkich, ale dlatego tylko, by wszyscy mówili to jemu. On stanowił dla niej świat cały.
Chustka jednak nie była całą zawartością pudełka; pod nią leżało safianowe