Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/394

Ta strona została skorygowana.
388

Robiąc tę uwagę, Wacław przyglądał się nowoprzybyłemu. Z pozoru była to postać pospolita, zatarta, niewyróżniająca się niczem, prócz atletyczną budową, od wielu innych. Był to blady zgarbiony człowiek, nieokreślonego wieku, bo wiek, zarówno jak cierpienia, mógł ugiąć jego wysokie ciało. Ku ziemi także zwrócony był wzrok jego, a spuszczone powieki, objęte czerwoną obwódką, zdawały się świadczyć o nadmiarze pracy, czy chorobie przez nią spowodowanej.
Rysy jego miały tę doskonałą regularność, tę królewskość kształtu, jaki posiadają rysy wschodnie w niektórych typach, kiedy zachowała się w nich czystość pierwotna. Twarz ta jednak zorana była bruzdami, które nadawały jej wyraz przygnębiony i cichy, ale na kształt hieroglifów potrzebowały wtajemniczenia, ażeby odczytanemi być mogły. Czarne brwi, regularnie w łuk zagięte, odbijały dziwnie