Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/57

Ta strona została skorygowana.
51

wybornym smakiem. Była to osoba niepierwszej młodości, o przewiędłej twarzy i zaostrzonych rysach, z oczyma, w których błyszczał spryt, zmieszany ze złośliwością.
Niewiadomo jakie właściwie wrażenie sprawiło to spotkanie na pani Julskiej; na widok jej jednak ubrała usta najpiękniejszym uśmiechem.
— Kochana Dosiu — zawołała — cóż to za niespodzianka! Dawno jesteś w Warszawie?
Głos jej miał matowe, przysłonione brzmienie, wymowa była lekko przymuszona, w ten sposób, że harmonizowała ze spojrzeniem i ruchami, pełnemi mierzonego wdzięku.
— Wczoraj przyjechałam — odparła siostrzenica — i zaraz przybiegłam dowiedzieć się o Wacława. Żeni się podobno?
Pytanie to świadczyło, iż panna Teodyzya nie została uwiadomiona urzędo-