Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/71

Ta strona została skorygowana.
65

dakcyi jakiego dziennika, to znów napisać powieść społeczną, rozpoczął poemat...
— Wiem o tem dobrze, Wacław jest zdolny i ma pociąg do literatury. Rada byłam bardzo, że się nią zajmował.
— Więc on nigdy nie przypuszczał przyszłości, jaką mu ciocia gotowała?
— Naturalnie, powiedzieć mu o tem znaczyło wszystko popsuć. Gdyby był zrozumiał, że posag żony ma stanowić podstawę jego przyszłości, byłby z pewnością oburzył się na to i niechciał patrzeć na żadną bogatą pannę. Przecież mój Wacław nie jest zręcznym komedyantem o wytartem czole, nie spekuluje na cudzy majątek; uczucie jego jest zupełnie bezinteresowne. Kwestya pieniężna nie grała żadnej roli w jego sercu. Znasz go dość, by o tem nie wątpić.
— Prawda, on taki szlachetny — szepnęła na w pół przekonana Teodozya. — A jednak te projekta przemysłowe...