Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/72

Ta strona została skorygowana.
66

Spojrzała badawczo na panią Julską, ale spotkała tak plastyczny wyraz i wejrzenie tak niezmącone, iż umilkła.
— Te projekta nasuną mu same okoliczności, w jakich się znajdzie, bogdaj nawet czy nie nasunie ich pierwszy pan Jasiennicki.
Panna Teodozya teraz naprawdę zaczynała uwielbiać głębokie kombinacje ciotki, które tak świetne wydawały rezultaty.
— Hm! — wyrzekła jednak — czy tylko Wacław potrafi zająć stanowisko, jakie mu ciocia przeznacza?
Pani Julska jedynie przez grzeczność nie roześmiała się w oczy starej pannie, ale spojrzenie, jakiem ją zmierzyła, miało toż samo znaczenie.
— A to dlaczego? — spytała.
— Bo... no, bo nie przygotował się do tego.