Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/76

Ta strona została skorygowana.
70

Zrobiła ruch, wyrażający pod tym względem wielka obojętność.
— Pochwała ludzka jest potrzebną. Dosiu, bardzo potrzebną; źle czynisz, jeśli nie dbasz o nią — monitowała ją łagodnie pani Julska.
— Ja ani dbam, ani nie dbam; robię swoje i koniec.
Spojrzenie ciotki mówiło wyraźnie, że to nie dość, że tym sposobem kochana Dosia nigdy do niczego nie dojdzie. Była ona jednak zbyt delikatna i dyskretna, żeby narzucać swoje zdanie, szczególniej osobie tak mało zdolnej je ocenić. Milczała więc, usiłując ogarnąć swym łagodnym wpływem starą pannę, widocznie zgorzkniałą i przyuczoną szorstko stawić czoło szorstkim okolicznościom, bo wszyscy wiedzieli, iż zkądinąd miała prawdziwie anielską pobłażliwość dla wad i niedoskonałości ludzkich. Zaczęła więc w inny sposób