Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/95

Ta strona została skorygowana.
89

był starym przyjacielem ich domu, zwróciła się do niego.
— Panie! — szepnęła.
Nie mogła więcej mówić, spazmatyczne łkanie wstrząsało nią całą.
Nie odpowiedział nic, odwrócił oczy od tej bladej postaci, dopraszającej się gwałtem nadziei, której on dać jej nie mógł.
— Panno Regino — rzekł wzruszony, biorąc w swoje dłonie jej zimne złożone rączki — bądź mężną. Bóg cię nie opuści. Patrz, nie jesteś przecie sama, masz rodzinę.
Przez chwilę jeszcze patrzyła na niego, jakby niezdolna odrazu znaczenia słów tych zrozumieć, jakby umysł bronił się przed ich pojęciem; aż wreszcie wyrwała mu ręce i z głuchym jękiem pobiegła do pokoju ojca. Wacław udał się za nią; w gabinecie została tylko matka jego z lekarzami.