Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/105

Ta strona została skorygowana.
95

— Może chcesz pani mówić ze mną jednym?
— O tak — zawołała z wyrazem wdzięczności, iż myśl jej wypowiedział dobitnie.
On uśmiechnął się w sposób obudzający zaufanie, ale rzecz dziwna, uśmiechnęła się jednocześnie i panna Alfonsa i ruda naiwność a uśmiech ich nietylko nie budził zaufania, lecz przeciwnie, mógłby dać wiele do myślenia. Regina jednak, zapatrzona w dyrektora jak w tęczę, nie widziała go wcale, więc i nieufności powziąć nie mogła.
— W takim razie służę pani — wyrzekł dyrektor głosem łagodnym, pełnym spółczucia i pieczołowitości.
Podał jej ramię, które ona przyjęła bez wahania, nie zważając, że jednocześnie odezwały się złośliwą nutą dwa przymuszone uśmiechy niewieście.
Dyrektor odwrócił się, spojrzał z brwią ściągniętą za siebie i naraz uśmiechy u-