Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/134

Ta strona została skorygowana.
124

krząknięcie sąsiada. Ta myśl zrazu przyprowadzała ją do rozpaczy.
Zaczęła recytować rolę swoją półgłosem, ale to nie szło. Głos stłumiony ma całkiem inne brzmienie i modulacye, niż rozwinięty. Wreszcie cisza, panująca od jakiegoś czasu w przyległym pokoju, nasunęła jej myśl, że pan Leon wyjść musiał. Zaczęła więc coraz śmielej swoją rolę recytować, aż wreszcie zapomniała o niedogodnem sąsiedztwie. Przechadzała się po pokoju, korzystając jak mogła z małego lusterka, służącego jako tualeta i deklamowała z całym zapałem, kiedy nagle w pokoju sąsiada dał się słyszeć oklask przeciągły.
Zatrzymała się zarumieniona.
— Brawo! brawo! — wołał pan Leon, klaszcząc zapamiętale.
Stała na środku pokoju, nie śmiąc kroku postąpić; wstyd i gniew, do które-