Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/162

Ta strona została skorygowana.
152

— Ja — wyrzekła z wahaniem się — nie mogę wystąpić pod swojem nazwiskiem.
— Z powodu narzeczonego? — zapytał półgniewnie, półżartobliwie.
— Tak jest — odparła zaledwie dosłyszalnym głosem.
— A mnie co dyabli do twego nazwizka? Możesz sobie wybrać, jakie chcesz tylko.
— Marya Rojec — wyrzekła już nieco pewniej.
Zapisał to sobie, a potem dodał:
— Marya czy Zuzanna, piękna kobieta jest zawsze piękną kobietą.
Widocznie było to jego wyznanie wiary.
Kiedy Regina wyszła z teatru, odetchnęła całą piersią, jak gdyby dusiła ją atmosfera dyrektorskiego gabinetu. Było już zupełnie ciemno i to sprawiło jej trochę ulgi. Była szczęśliwą, iż nie spostrzegła koło siebie żadnej twarzy znanej, iż