Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/214

Ta strona została skorygowana.
204

stował postać, przygiętą na chwilę ciężarem nad siły.
— Sądziłem — wyrzekł tylko głosem, który drżał mimo jego woli — iż pomiędzy nami nie miało być więcej mowy o czemś podobnem.
Zrozumiała iż posunęła się zbyt dalego, iż siły Wacława mogły być wyczerpane, ale wola pozostała nieugiętą.
I ona także odstąpiła od niego urażona. W tej chwili zrodziło się w niej uczucie nowe, prawie niepojęte: niechęć do tego syna, któremu poświęciła wszystko, który był jej myślą jedyną, a który tego rozumieć nie chciał, który niweczył uporem swoim wszystkie jej plany. Zrobiła ruch wymowny, jakby powiedzieć chciała: „rób co chcesz, ja umywam ręce od spraw twoich“ — i kto wie czy słowa te nie cisnęły jej się na usta. Ale ta kobieta przez całe życie panowała nad sobą i nawyknienia tego nie straciła od-