Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/234

Ta strona została skorygowana.
224

Regina załamała ręce. Czuła konieczną potrzebę zasięgnięcia rady. Straszna wątpliwość co do przyzwolenia Wacława szarpała nią; roznmiała dobrze, iż postąpić tutaj samowolnie znaczyło to poniekąd zerwać wzajemne węzły, a czyż i tak nie uczyniła zbyt wiele?
— Panie — zawołała, powstając — ja namyśleć się muszę.
Dyrektor powstał także, zły widocznie.
— Namyślaj się — odparł chłodno — być może iż ja namyślę się także.
Opuściła widocznie sposobność zrobienia lepszego interesu. Gdyby się namyśliła, on przyjąłby ją zapewne do łaski swojej, ale już na innych warunkach. Teraz jednak nie szło jej o to; w myśli jej ważyła się kwestya stokroć ważniejsza od kwestyj materyalnych, bo jakkolwiek życie nie szczędziło jej twardych nauk, nie zatarło dotąd lekceważenia dla tego powszechnego