Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/243

Ta strona została skorygowana.
233

kłą w każdego rodzaju targach, nie dał poznać tego co myślał i, przeciwnie, udawał zajętego zupełnie reprezentacyą, nie zwracając pozornie na nią uwagi.
Ranna scena powtórzyła się prawie z matematyczną dokładnością. On nie widział jej zupełnie, z tą jednak różnicą, iż tym razem Regina z otwartością, będącą jedną z głównych cech jej charakteru, zbliżyła się do niego.
— Namyśliłam się — wyrzekła z gorączkowym pośpiechem, na znak zgody wyciągając ku niemu rękę.
Zrozumiał odrazu, że zajść musiało coś ważniejszego, wypadek jakiś, zmuszający ją do przyjęcia propozycyi, na którą zrana zgodzić się nie chciała.
— Namyśliłaś się — odparł z grubym śmiechem — wierzę bardzo. Ofiarowałem ci nierozważnie złote góry, ale i ja namyśliłem się także.