Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/259

Ta strona została skorygowana.
249

wych, iż po bezskutecznych usiłowaniach nikt go już nie zaczepiał.
Wacław słyszał o tych dziwactwach swego bezpośredniego zwierzchnika, gdyż przyzwyczaił się w biurze daleko więcej słuchać, niż mówić, a nadewszystko zwracać baczną uwagę na to, co działo się w koło niego. I widział on tutaj rzeczy dziwne. Przekonał się niejednokrotnie, że pan Mergold drżał przed naczelnikiem firmy, że nigdy nie stawił mu chociażby najlżejszego oporu, nie zrobił żadnego przedstawienia.
Świetny, wytworny i ugrzeczniony, pan Schmetterlling obchodził się z nim w sposób podobny temu, w jaki za czasów rzymskich cezarów wykwintnisie obchodzili się z niewolnikami, a jeśli kiedy błyskawica jaka przemknęła po bladej twarzy pana Mergolda, jedno spojrzenie lub słówko, bez żadnego znaczenia dla obecnych, wypowiedziane przez pryncypała,