Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/271

Ta strona została skorygowana.
261

tak samo mówić do niego, jak do tej ściany.
Roześmiał się, pokazując swoje białe zęby.
— Nieprawdaż? co? — dodał, wpatrując się w Wacława.
Dawniej Wacław byłby tylko wstrząsnął głową, lub wzruszył ramionami, teraz jednak odparł półgłosem:
— Prawda! Zkąd pan to wiesz?
— Oho!... ja wiem niejedno o panu Mergoldzie i o panu bankierze nawet...
Józio miał na końcu języka i to także, iż wiedział wiele o nim samym, ale poznał go już dość, by o tem zamilczeć. I dobrze uczynił, bo Wacław, który byłby go zbył dumnem milczeniem, teraz zapytał zaciekawiony:
— Cóż pan wiesz o Mergoldzie?
Józio już chciał wykrzyknąć: „a widzi pan, że Józio Ceklerberg przydać się