Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/292

Ta strona została skorygowana.
282

stulaty. Jestem czem być mogę, walczę bronią, jakiej przeciwko mnie i wkoło mnie używają.
Wacław milczał. Nigdy może życie nie wydało mu się tak smutne, nędzne i ohydne.
— Przecież — zawołał wreszcie z rodzajem rozpaczy — tylu ludzi dobiło się stanowiska, nie tracąc swojej moralnej wartości!
— Być może — odparł spokojnie Antoś. — Na świecie spotyka się wszystko bez wyjątku, tak iż szalony tylko może mówić o jakiemś niepodobieństwie. Czy jednak wpatrzyłeś się kiedy dobrze w rysy tych szczęśliwych, czy bruzdy ich czoła, czy przywiędłe skronie wypowiedziały ci tajemnice ich początków? Należałeś do warstwy społecznej, która nie bada głęboko i zadowala się zwykle pozorami, a dziś czy możesz przysiądz na to, że pod niemi nie kryły się rzeczy nieznoszące dziennego światła?