Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/293

Ta strona została skorygowana.
283

Nie, on na to przysiądz nie mógł, bo wreszcie zrozumiał teraz że jest wiele czynów dwuznacznych, które ulegać mogą rozmaitym tłumaczeniom.
W gruncie rady Józia i Antosia były jednobrzmiące, tylko drugie więcej się stosowały do jego poziomu.
Rozstał się z dziennikarzem rozstrojony, wściekły, niepewny co miał uczynić.
Powrócił do swojej izdebki. Do jutra wieczorem miał jeszcze dość czasu zastanawiać się nad tem. Tutaj, wśród nagich ścian swojego poddasza, zasiadł samnasam z niepewnością, pokusą i zrozpaczeniem swojem.


Nazajutrz rano szedł do biura o zwykłej godzinie, kiedy zdaleka ujrzał przed bramą tłum różnorodny, jaki zbiega się zwykle w miejscu, w którem zdarzył się jakibądź przypadek lub nieszczęście. Byli