Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/308

Ta strona została skorygowana.
298

— To córka — szeptano wkoło.
Nie potrzeba było tego powtarzać. Rysy jej nosiły wyraźne podobieństwo Mergolda, miała teżsame wielkie, czarne oczy marzące, i smutne spojrzenie, też pociągłe, regularne rysy i usta delikatnie wykrojone, teraz pobladłe, ściągnięte bolem, i młodziutką twarz, tak pełną przerażenia i smutku graniczącego z rozpaczą, iż litość musiała przejąć najbardziej obojętnych. Mogła mieć lat piętnaście najwyżej i w wieku w którym dzieciństwo przechodzi w lata młodzieńcze, łączyły się w niej dojrzałości cierpienia wyrazem dziecka. Płakała, wątłą jej pierś wstrząsały konwulsyjne łkania.
Obecni nie wiedzieli co uczynić, kiedy wmieszał się aktor nowy. Usłyszano szybkie kroki, głos niepewny, metaliczny, ostry, rozkazujący, i wszedł pan Schmetterling.