Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/309

Ta strona została skorygowana.
299

Widocznie był on bardzo niezadowolony z wypadku, jednakowoż wrażenia jego nie przechodziły poza granicę niezadowolenia; żadne z głębszych uczuć nie było w nim zadraśnięte. Nie smutek bowiem, ale raczej gniew malował się na brwiach ściągniętych i w tych okrągłych, pieszczonych rysach, których figlarnie koci wyraz ustąpił zupełnie, a natomiast zaakcentowały się drapieżne instynkta.
Uprzedzony był o wszystkiem co się stało i unikając przykrego widoku trupa, stał we drzwiach i wydawał rozkazy.
— Panowie — odezwał się jednak z większą grzecznością niż to dotąd czynił do całego składu biura — dziś ten smutny wypadek przerwał wasze zajęcia, a zresztą musimy czekać przyjścia sądu. Boleść to wielka dla nas wszystkich.
Rzeczywiście urzędnicy rozchodzić się zaczynali; pomiędzy nimi nagle pan Schmetterling spostrzegł młodą dziewczynę, któ-