Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/326

Ta strona została skorygowana.
316

żenie i umiała pogodzić się z tem, czego zmienić nie mogła i co zresztą było losem powszednim.
„A jednak — pisała dalej — kiedy zastanawiam się skąd pochodzi siła, jaką staram się przeciwstawiać wszystkim trudnościom życia, czuję że nie jest ona moją własną, czuję, że zostawiona sobie, byłabym jak liść miotany wichrem i padłabym tam, gdzieby mnie zaniósł, ażeby nie powstać więcej. Ale ja samą nie jestem i najsilniejszy wicher unieść mnie nie zdoła: miłość nasza jest mi tarczą i dźwignią. Dopóki ona trwać będzie, dopóki będę mogła odnieść się do ciebie w każdej chwili, czuję że stawię czoło przeciwnościom, bo siłą moją, odwagą, szczęściem ty jesteś.“
Regina malowała się cała w tym liście; była to zawsze tasama dziewczyna, która zapytana coby uczyniła, gdyby przyszło, jej stracić ukochanego, rzekła bez wahania: „umarłabym;“ tasama, która po-