Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/332

Ta strona została skorygowana.
322

noszący rzeczy, a zresztą turkot, gwar i nawoływania głuszyły słowa.
Dorożka toczyła się po nierównym bruku Marszałkowskiej ulicy, obryzgując błotem przechodniów, zarówno jak siedzące w niej osoby.
Wysiedli wreszcie. Poprowadził ją na trzecie piętro skromnego domu na Chmielnej ulicy i chciał zadzwonić do drzwi znajdujących się w długim korytarzu na który wychodziło ich wiele. Otworzono i służąca wprowadziła ich do mieszkania, złożonego z przedpokoiku, w którym za przeforsztowaniem mieściła się kuchenka, z małego salonu i mniejszej jeszcze sypialni.
W pokoju stały owe stereotypowe meble, zapełniające zwykle umeblowane mieszkania, meble bez gustu i doboru, w których nie znać ani starannej ręki, ani nawyknień mieszkańca. Na to jednak on, ani ona nie zwrócili uwagi. Przy świetle lampy palącej się na stole spojrzeli na