Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/63

Ta strona została skorygowana.
53

topól, które przerywanym rzędem stały po obu stronach drogi, zbiegając się w dalekiej perspektywie, wynurzyła się grupa jeźdźców i amazonek. Rasowe rumaki rżały i wyścigały się w biegu; smukłe kibicie, pochylone na siodłach, rysowały się wdzięcznie na tle krajobrazu; różnokolorowe wualki i strusie pióra kapeluszy unosiły się z wiatrem. Lica i oczy świeciły ożywieniem biegu.
Regina zaledwie mogła objąć wzrokiem całą wesołą, ożywioną grupę, gdy ta już była daleko. Śledziła tylko tuman kurzu biegnący drogą, a wśród niego błysnęły czasem podkute kopyta, w których się słońce odbijało, wynurzyło się pióro, wualka, lub postać wśród kłębów pyłu.
Ona stała zapatrzona, z wzrokiem przykutym do tego obrazu, który przyniósł jej niespodzianie dźwięk przeszłości dalekiej. Ci ludzie bawili się, używali młodości, używali pełni sił swoich i nie wiedzieli