Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/72

Ta strona została skorygowana.
62

łaby z rozkoszą zamiemiła los swój na los każdej artystki, której echo oklasków przynosiły jej dziennikarskie szpalty. Mówiła to nawet nieraz ojcu; ale ten rozśmiał się tylko.
Lecz teraz... teraz właśnie był czas wskrzesić marzenia. Wprawdzie niedość chcieć, żeby zostać wielką artystką, wprawdzie jeśli gdzie, to tutaj, wielu jest powołanych, a wybranych mało. Ale w latach osiemnastu, z namiętnem sercem i bujną wyobraźnią, któż wątpi, że wybranym będzie?
Regina z nieopatrznością dziecka, niepojmującego żadnego rodzaju trudności, nie wątpiła wcale.
Teraz czuła iż los był rzucony; zdawało jej się, że niema innej drogi przed nią, że tym sposobem tylko może odzyskać to co utraciła i stokroć więcej jeszcze, a razem spełnić ten dumny ślub, uczyniony w oczach pani Julskiej, iż nie