Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/75

Ta strona została skorygowana.
65

tylko otworzyła kufry swoje, które do tej pory stały nietykane, i zaczęła przeglądać ich zawartość. Tak zastała ją Teodozya. Słysząc ruch w jej pokoju, poszła dowiedzieć się jak noc spędziła.
Regina, plecami odwrócona odedrzwi, klęczała właśnie przed otwartym kufrem, wyjęła zeń swoje skromne panieńskie klejnoty i rozłożyła je na krześle.
Regina nie zmieszała się jej obecnością, przeciwnie, rada była z wypadku, mogącego posłużyć do przełamania pierwszych lodów pomiędzy nią a kierowniczką pensyonatu, z którą postanowiła się rozstać. Zwróciła więc do niej głowę, nie zmieniając postawy, i wyrzekła z uśmiechem chociaż drżącym głosem, wskazując jej przedmioty leżące na krześle:
— Myślę, ile mogłabym dostać za to pieniędzy.
— Pieniędzy? powtórzyła zdziwiona stara panna. — Na cóż ci pieniądze?