Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/81

Ta strona została skorygowana.
71

Ale Regina nie zważała na to i mówiła długo, gorąco, z siłą przekonania, a panna Teodozya wołała jeszcze:
— Nigdy!
Przecież głos jej był już słabszy. Długo jeszcze broniła się jakiemuś przeświadczeniu, odpychając je wymownym ruchem dłoni i oporem widocznym w całej postawie.
Dziewczyna dłonie te tuliła w swoich, przeczące usta zamykała pocałunkami i miała nieprzepartą wymowę wiary i pragnienia. Teodozya znała świat i życie. Czyż jest jednak kobieta, któraby znała je dokładnie? Ona znała je odnośnie do swego zawodu, do swojej sfery działania, ale poza tem zaczynały się dla niej światy nieznane. Wprawdzie każde zetknięcie z realnością na jakiembądź polu zbogaca myśl wszechludzkiemi pojęciami, przecież sam rodzaj zajęcia starej panny ograniczał je w pewnej sferze i nadawał im pewną wy-