Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/95

Ta strona została skorygowana.
85

kulujac i przechadzając się wśród rozstawionych płócien, w których dopiero po bliższem przypatrzeniu się, gdy oczy jej nawykły do fałszywego światła jakie tu panowało, Regina poznała drzewa, skały, kolumny i cały ten dekoracyjny aparat, który nieraz tak dzielnie pomaga scenicznemu złudzeniu.
Tak jest, ta brudna, ohydna, zakopcona przestrzeń, to była scena, cel jej marzeń, nadzieja przyszłości. Stała przerażona zgarniając i obciskając koło siebie szaty instyktownym ruchem, jakby w obawie, by nie zwalały się za dotknięciem jakiegobądź przedmiotu.
Tymczasem próba odbywała się dalej. Ten i ów obejrzał się wprawdzie za wejściem Reginy, ale nikt na nią nie zważał pozornie; ukradkiem tylko mężczyźni, zarówno jak kobiety, zwrócili się ciekawie do jej towarzysza, który zdawał się im