Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/99

Ta strona została skorygowana.
89

rej należał; położenie to nadawały mu niezachwianą pewność siebie. Usłuchał więc rady i zbliżył się do Reginy, która widząc że nikt na nią nie uważa, zapytywała się sama siebie, czy przypadkiem, wchodząc tutaj, nie nabyła daru niewidzialności.
— Pani szukasz kogoś — zapytał, siląc się na wytworną grzeczność.
Regina zarumieniła się i podniosła na niego czarne, wystraszone oczy, tak wymowne i piękne, iż stanął jak wryty, olśniony tem wejrzeniem.
— Chciałabym mówić z dyrektorem — szepnęła.
Powtórzył jej radę daną przez nieznajomego sąsiada, ażeby poczekała na skończenie próby.
— Czekam więc — odparła z rezygnacją.
— W takim razie spocznij pani — ciągnął dalej szlachetny ojciec.