Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/414

Ta strona została skorygowana.
— 408 —

kał wśród powszechnego zamieszania, świstu kul, szczęku broni, zapału wyuzdanego żołnierstwa, puginałów mściwych górali, a nakoniec, wśród bystrego nurtu i głębiny brodu Avondow.
Opis ten przywiódłby do rozpaczy biednego Owena, gdyby był sam jeden; ale ojciec mój lepiéj znający ludzi, ocenił natychmiast charakter Andrzeja, i prawdziwość powieści jego. Nie mogąc atoli przytłumić dręczącéj niespokojności, postanowił niezwłocznie udać się w góry, wyśledzić gdzie jestem, i na przypadek uwięzienia, okupić moją wolność. Tą zajęty myślą, naradzał się z Owenem, i dawał mu zlecenia, jak ma postąpić co do rozmaitych interesów podczas niebytności jego, gdy niespodziany mój powrót przerwał ich rozmowę.
Już prawie świtać zaczęło, kiedyśmy się udali na spoczynek; lecz radość z przybycia ojca, czułość z jaką mię powitał, sen mi odjęły; wstałem więc niedługo, a gdy Andrzéj wszedł do pokoju pytając, czyli nie mam co do rozkazania, zaledwo go poznać mogłem. Zamiast starego plaidu, który otrzymał w Aberfoil z miłosierdzia Dugala, miał na sobie zupełnie czarny ubiór, jak gdyby się wybierał na pogrzéb. Długo zwłóczył odpowiedź na pytanie, coby to znaczyć miało? — oświadczył nakoniec, że po utracie tak dobrego pana, osądził za rzecz przyzwoitą wdziać żałobę; a ponieważ całą garderobę, stracił na moich usługach, a tandeciarz nie chciał na czas krótki wynająć ubioru, ośmielił się więc kupić go na mój rachunek, ufając, że ani ja, ani mój ojciec, któremu Opatrzność udzieliła znacznych dostatków, nie zechcemy krzywdy starego i wiernego sługi domu Osbaldystonów.
Ponieważ rozumowanie Andrzeja miało jakąkolwiek przynajmniéj zasadę, wygrał zatém sprawę, i nosił długo żałobę po zdrowym i wesołym panu.