Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/418

Ta strona została skorygowana.
— 412 —

zawsze człek pijany lub szalony, gdy przynosi nowiny, których się słyszyć nie chce. — Niech mi pan nie wierzy, kiedy taka wola; — ale obaczymy co się stanie jutro, jeżeli będziem tak szaleni, albo tak pijani, że doczekamy jutra w tém miejscu.
Wstałem spiesznie i poszedłem do ojca mego. — Już był ubrany i rozmawiał z Owenem, — obadwa zdawali się być mocno przerażeni.
Jakoż nowiny Andrzeja nie były wcale bezzasadne. Wielkie powstanie 1715 roku wybuchnęło właśnie w téj chwili. — Nieszczęśliwy hrabia Marr podniósł chorągiew buntu za sprawą Stuartów, na zgubę tylu świetnych Anglii i Szkocyi domów. Zdradzieckie doniesienia niektórych członków stronnictwa Jakóbitów (a między nimi i Rashleigha), oraz uwięzienie innych, odkryły rządowi Jerzego I. ślady dawno knowanego spisku, zajmujące znaczną przestrzeń kraju. To było przyczyną przedwczesnéj eksplozyi, która, chociaż nastąpiła w miejscu dalekiém od środka naszéj ojczyzny i przez to samo nie mogła wzniecić powszechnego pożaru, sprawiła jednak wielkie zaburzenia i klęski.
Ważny ten wypadek potwierdził i wyjaśnił wszystko, co dwoma dniami wprzódy usłyszałem z ust Rob-Roya. Wtenczas dopiero pojąłem, dla czego uzbrojone przeciw niemu Klany zapomniały o prywatnéj urazie, mając wkrótce działać wspólnie w publicznéj sprawie. Wtenczas także tém boleśniéj uczułem nieszczęśliwe położenie Djany Vernon, która będąc żoną jednego z najczynniejszych dowódzców buntu, dzielić z nim miała trudy pełnego niebezpieczeństw życia.
Złożywszy radę nad tém co czynić mamy w téj krytycznéj chwili, postanowiliśmy na żądanie ojca mego wrócić jak najrychléj do Londynu. Odkryłem mu zamiar mój