Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No49 part6.png

Ta strona została skorygowana.

na nią uwagi zwracać nie będą. Wytłomaczyła się od tańca bólem głowy i bezsilnością jakąś. Gabriel nie tańcował też, tylko wybierany do figur, z musu. Pokrążywszy chwilę i szukając sobie miejsca, hrabina zbliżyła się sama do niego.
— Jak to dobrze, że pan nie tańcujesz! rzekła — mam kogoś do rozmowy...
— A! najniezdolniejszego w świecie — zaśmiał się Gabriel, wszyscy moi przyjaciele oddają mi tę sprawiedliwość, że nie umiem prowadzić rozmowy
— Po cóż ją prowadzić? przerwała Emilja — jeśli ona nie idzie sama, niańka nic nie poradzi. Probujmy — mnie się zdaje, że przy takiéj obfitości przedmiotów..
— A! pani! czy się w to liczą i stroje dam? spytał Pilawski — w tych rzeczach nie jestem kompetentny.. a wiem że świętokradzcą się zowie, kto śmie kobietę oskarżyć że się ubrać nie umie...
— Patrz pan nie na stroje. Spojrz na twarze.. na uśmiechy.. na przyciągania i odpychania objawiające się w tłumie.. na wrażenia tańca.. na.. a! zmiłuj się pan, widoków zajmujących bez miary..
— Ale pani zamiast tak zimno się im przypatrywać, powinna byś raczéj napić się z téj czary..
— A! aż do mętów z niéj piłam, fusy na dnie..
— Jak wszędzie..
— Nie wszędzie.
— Gdzież ich nie ma?
— Gdy powiem nie uwierzysz mi pan.. bo to co powiem jest do mnie niepodobne — a jednak będzie to wyraz najrzeczywistszy méj duszy.
Pilawski spojrzał zdziwiony, hrabina przybrała minkę poważną.
— Wszystko to są dzieciństwa... preludja życia.. przegrywki do szczęścia lub niedoli.. Raz kiedyś zacząć żyć trzeba na serjo. Jam dotąd grała preludia.. chciałabym.. rozpocząć wielką Sonatę.. moich przeznaczeń.. Jestem wdową, ale mogę powiedzieć że nie byłam prawie mężatką. Wydano mnie dzieckiem za mąż.. parę lat tego związku pamiętne mi są tylko sukniami które nosiłam i brylantami w które się ubierałam. Wdową wróciłam prawie do dziecinnych lat.. ze swobodą emancypowanéj kobiety.. Wolno mi było zaglądać we wszystkie kątki życia... bawiłam się... znudziłam. Dosyć tego..
— A zatem, rzekł Pilawski, pozostaje tylko.....
— Ja panu powiem, je ne suis pas béguile, pozostaje mi zakochać się mocno i pójść za mąż, a potem być albo zawiedzioną i nieszczęśliwą, albo.. bardzo, bardzo szczęśliwą... Wszak mi się to należy?
Pilawski nic nie odpowiedział, spojrzała nań. — Co pan na to?
— Przestraszony jestem, żeby kto oprócz mnie nie posłyszał tych wyrazów i nie wziął ich na serjo.. mógłby...
Pani Palczewska ruszyła ramionami.
— Bez niebezpieczeństwa mogłabym je powiedzieć głośno. Niechby się starali wywołać moją miłość, ale powiedz mi pan, sąż to ludzie do kochania? Lalki, komedjanci, — przepraszam pana, czubate dudki, człowieka nie widzę..
To mówiąc zwróciła oczy na Gabriell, spojrzała nań straszliwie — i zamilkła..
Pilawski jakkolwiek młody, był niezmiernie oględny i wyraziste wyznanie hrabiny wziął za fantazję... za wyskok oryginalny — nic więcéj. Była czarującą — ale razem straszną. Śmiałość jéj, szczerość, energja czyniły ją uroczą.. a mimo to przerażały. Wzrok był jakby potwierdzeniem słów, wywoływał odpowiedź..
— Pani, rzekł zwolna Pilawski, między ludźmi mało jest rzeczywistych ludzi, a najmniéj tych co-