Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No52 part10.png

Ta strona została skorygowana.

Emilia — zresztą, bądź dobréj myśli — o ile w méj mocy zapobiegnę, aby awantury nie było...
— Cóż się dzieje z Domską i Grejferem? cicho szepnęła po chwili.
— Grejfer się kocha!..
— A!! poczęła śmiać się pani Emilia — Grejfer się kocha ile razy mu tego potrzeba. Nie znam młodego człowieka, któryby doskonaléj umiał odegrać zakochanie, kochanie, zrozpaczenie... i wystygnięcie. W tem jest skończonym artystą. Dwa razy patrzyłam na to produkowanie się i muszę wyznać że jest mistrzowskie. Trzeba go widzieć gdy stanowczy rzut oka zapala w nim uczucie, z którem walczy, i które poskramia, które niby ukrywa tak by się stało jak najwydatniejszem... Miłość jego jest w najnowszym stylu, bez staroświeckich westchnień... cała w wejrzeniach, cała w pół słowach. Potem rośnie coraz, staje się widoczniejszą dla świadków, a niezwyciężoną w nieszczęśliwym kochanku... Walczy z nią. — Są dnie w których znika... powraca niby zimny i rozpłomienia się na nowo. W rozmowie jego cieniowań pełno, sztuka niezrównana, nie mówi nic a nie powie słowa, żeby w nie jak w bawełnę nie obwinął sentymentu... Potem następuje głęboki smutek... ale błyskami dowcipu dla niepoznaki przerzynany.. potem zależy to już od artystki z którą jest na scenie.
Lusia, Musia i pani Ormowska do łez się śmiały słuchając hrabiny, która rzuciła rękawiczkę na stół kończąc, i dodała: fałszowana czekolada, fałszowane perfumy, — fałszowane poudre de ris i w końcu miłość — jest to wiek w którym się od fałszowanych rzeczy obronić niepodobna.

Koniec tomu pierwszego.