Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No5 part1.png

Ta strona została skorygowana.

Stał z kapeluszem w kącie nie zdejmując rękawiczek i jedna myśl mu chodziła tylko po głowie. Gdyby się hrabina też we mnie zakochała!!
Do tego jednak nie przyszło, jakkolwiek Porfiry na męża dobrego miał wszelkie żądane kwalifikacje.
Pan Porfiry był też w posiadaniu tajemnicy onego groźnego dnia jutrzejszego — i widząc wchodzącego ze swobodną twarzą jednego z bohaterów, zwrócił na niego całą uwagę swoją, wielbiąc ten spokój jaki w przededniu bitwy zdawał mu się niepojętym... Nawykły całe wieczory siedzieć przy wiście u Aksakowicza i być łajanym a przyjmować to z uśmiechem wdzięcznym, Porfiry się nudził dobrze.. i byłby może zdrzemnął, gdyby dowcipna Lusia nie przysiadła się do niego... usiłując zeń dobyć nieco życia i głosu.
Hrabina podała rękę gościowi i nieznacznie odprowadziła go na stronę...
— Przede mną nie ma sekretu. Greifer paple, wszyscy już wiedzą.. będzie wielkie szczęście, rzekła jeśli się policja nie wmięsza..
— Przynajmniéj nie z mojéj winy..
— Tego mi pan mówić nie potrzebujesz — szybko wrzuciła hrabina. Goreję z ciekawości, aby się dowiedzieć od pana co z nim zrobić myślisz.
— Jak to? co zrobić? zapytał Pilawski.
— Juściż go nie zabijesz...
— Przynajmniéj wcale sobie tego nie życzę — rzekł Gabriel.
— Postrzelisz go! gdzie? jak? proszę cię.
— Chciałbym tego pełnego nadziei młodzieńca o ile możności całym powrócić społeczeństwu, którego jest ozdobą, uśmiechając się rzekł zagadnięty.. ale pani wie przysłowie — chłop strzela — pan Bóg kule nosi. Co więcéj, widziałem setne przykłady pojedynków, w których ci co zabijali w lot jaskółki, padali ofiarą tych co wcale strzelać nie umieli.
— Jesteś pan fatalistą? spytała pani Emilja.
— Nie — wierzę w sprawiedliwość tylko, ale w taką, któréj my częstokroć zrozumieć nie możemy. Stanie się co się ma stać..
— William będzie z panem, proszę oto.. rzekła, weźmie konia i da mi znać.. pierwéj niż ktokolwiek się dowie.. Jestem ciekawa, niespokojna.. i... no — jestem kobieta.. a pana szanuję, mam dla niego przyjaźń gorącą, — wierz mi.. chociaż bez wzajemności...
— A, pani, jestem okrutnie skrzywdzony — zawołał Pilawski.. — ale o przyjaźni i sercu i szacunku i uczuciach w ogóle mówić nie umiem. Jeśli pani ich nie czyta ze mnie — nie moja wina.
— A zatem — do jutra, panie Gabrielu! a tym czasem baw się dobrze i wesoło...
Podano herbatę.. towarzystwo mimo wrażenia jakie czynił ów ranek jutrzejszy.. gwarzyło ochoczo... Lusia potrafiła nawet Porfirego wciągnąć w rozmowę — opowiadał jéj o processjach w Krakowie i różnych ciekawych uroczystościach kościelnych...