Strona:Wiktor Hugo - Katedra Najświętszéj Panny Paryzkiéj.djvu/110

Ta strona została przepisana.

drugiéj rodziny kościołów, wysokich, jasnych, napowietrznych, bogatych w szkła i rzeźby; śpiczastych pod względem formy, dumnych z postawy; gminnych i mieszczańskich co do symbolu politycznego; swobodnych i rozmaszystych, swawolnych ze stanowiska dzieł sztuki; kościołów z dalszego okresu przekształceń architektury, już tym razem nie hieroglificznéj, nie nieruchoméj i mniszéj, lecz postępowéj, artystycznéj i ludowéj, poczynającéj się od powrotu z wypraw krzyżowych, a kończącéj się na Ludwiku XI. Katedra paryzka nie jest czystéj krwi romańskiéj, jak gruppa pierwsza, ani téż czystéj krwi maurytańskiéj, jak gruppa druga.
Gmach to z epoki przejściowéj. Architekt saksoński zaledwie zdążył wznieść pierwsze słupy nawy, gdy już łuk ostry, przybyły z wypraw krzyżowych, narzucił się jako zwyciężca szerokim tym kapitelom romańskim, przeznaczonym jedynie do dźwigania pełnołucza. Styl ostrołukowy, odtąd władca, zbudował resztę kościoła. Niedoświadczony jednak i nieśmiały, jak na wstępie, rozkracza się naprzód, rozszerza, powstrzymuje swe zapędy i nie śmie jeszcze wylecić w górę strzałami i iglicami, jak to uczynił późniéj w tylu przecudnych katedrach. Możnaby powiedziéć, że czuje ma sobie sąsiedztwo ciężkich słupów romańskich.
Zkądinąd, przejściowe te gmachy od romańszczyzny do gotyku, niemniéj są drogocenne dla badacza, jak i typy czyste. Wyrażają one pewien odcień sztuki, któryby się zatracił bez nich. Jest-to podpis łuku ostrego na pełnym łuku.
Katedra paryzka przedstawia szczególnie ciekawy okaz tego urozmaicenia. Każda strona, każdy kamień sędziwego pomnika, jest kartą nie tylko dziejów kraju, lecz dziejów nauki i sztuki. I tak, by same główniejsze przytoczyć tu szczegóły: podczas gdy małe drzwi Czerwone sięgają niemal krańców wykwintu gotyckiego z XV-go wieku, te słupy nawy, tak swą objętością jak i powagą, cofają się aż ku karlowingskiemu Opactwu St.-Germain-des-Prés. Przysiągłbyś, że sześć wieków oddziela te drzwiczki od tych słupów. Sami hermetycy, oni nawet, mogliby znaléźć w symbolach od drzwi głównych zadawalniające streszczenie swéj nauki, któréj kościół Ś-go Jakóba-u-Rzeźni tak pełnym był hieroglifem! W ten sposób opactwo romańskie, kościół filozofujący, sztuka gotycka, sztuka saksońska, ciężki słup okrągły przypominający Grzegorza VII, symbolizm hermetyków którym Mikołaj Flamel zapowiadał Lutra, jedność papiezka, rozdwojenie Kościoła, Święty Herman-Łączny, Święty Jakób-u-Rzeźni, wszystko to zlało się, stopiło, okrzepło w katedrze Najświętszej Panny Paryzkiéj. Kościół ten środkowy i macierzysty jest śród starych kościołów Paryża rodzajem fantastycznego gryfa; ma głowę jednego z nich, członki drugiego, kark tamtego, i cóś ze wszystkich razem.