Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.
73
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

Cyganka jeszcze się raz zwróciła.
— Ah! — rzecze — nikczemny człowiek! i, zwiesiwszy dolną wargę, wykręciła się na pięcie, a następnie zaczęła zbierać na talerzyk mosiężny dary, które jej ofiarowano.
Gradem padała rozmaita moneta. Naraz stanęła przed Piotrem Grintoire. Poeta przez zapomnienie włożył w kieszeń rękę. — Do dyabła — rzecze — znajdując rzeczywistość w kieszeni, to jest pustkę. Że zaś dziewczyna wielkiemi nań patrzyła oczyma, Grintoire krwawo się pocił.
Gdyby bogactwa Peru miał był w kieszeni, zapewne dałby je był tancerce; lecz Peru mieć nie mógł, bo i Ameryka nie była wówczas odkrytą.
Szczęściem wypadek niespodziewany przyszedł mu na pomoc.
— Czy nie pójdziesz precz, czarownico egipska? — zagrzmiał głos, pochodzący z ciemnego kąta placu. Młoda dziewczyna odwróciła się trwożna. Jednak nie był to głos łysego mężczyzny, ale głos złośliwej kobiety.
Zresztą krzyk, który strwożył cygankę, rozweselił rój dzieci, tam się wijący.
— To pustelnica z wieży Roland — zawołało wiele głosów naraz — to pokutnica mruczy. Czy dziś nie jadła? zanieśmy jej co z publicznych stołów.
Wszyscy rzucili się ku domowi z kolumnami.
Grintoire skorzystał z pomieszania tancerki, aby jej zejść z oczu. Krzyk dzieci przypomniał mu, że i on nie jadł, pobiegł więc do publicznych stołów; lecz mło-