poufny a gniewny, z którego przytaczamy następujący autentyczny wyjątek: — „Koszta na powóz? na co powóz w mieście, nie mającem czterech tysięcy mieszkańców? Koszta objazdów? a najprzód po co te objazdy? dalej, jak można jeździć pocztą w kraju górzystym? Niema dróg. Jeżdżą tylko konno. Nawet most z Durance do Chateau-Arnoux ledwie unieść może wozy, zaprzężone wołami. Ci księża wszyscy są tacy: chciwi i skąpi. Ten np. z początku udawał „dobrego pasterza“; teraz zrobił się jak inni. Zachciało mu się powozów i poczty, zachciało mu się przepychu jak dawnym biskupom. Ach, te klechy! Panie hrabio, dopóty nie będzie dobrze, aż cesarz nie uwolni nas od nich. Precz z Papieżem! (Wówczas wikłały się sprawy z Rzymem). Co do mnie, jestem za samym Cezarem i t. d. i t. d.“.
Za to pani Malgora wielce się uradowała. — „No — rzekła do panny Babtysty — jego Eminencya zaczął od innych, słusznie, żeby skończył na sobie. Urządził wszystkie swoje uczynki miłosierne. Teraz trzy tysiące franków dla nas. Przecie!“
Tegoż wieczora biskup napisał i oddał swej siostrze następującą notę:
Koszta powozu i objazdów.
Na rosół i mięso dla chorych szpitala
|
tysiąc pięćset fr.
|
Dla towarzystwa miłosierdzia macierzyńskiego
w Aix |
dwieście pięćdziesiąt fr. |
Dla towarzystwa miłosierdzia macierzyńskiego
w Draguignan |
dwieście pięćdziesiąt fr. |
Na podrzutków
|
pięćset fr.
|
Dla sierot
|
pięćset fr.
|
Razem
|
trzy tysiące fr.
|
Taki był budżet pana Myriel.
Co do dochodów kościelnych, indultów, dyspens, chrztów, kazań, błogosławieństw kościołów i kaplic, ślubów i t. p. biskup tem skwapliwiej brał dary od bogatych, że wszystko oddawał biednym.
Wkrótce obficie zaczęły wpływać ofiary pieniężne. Wszyscy, i ci co mieli, i ci co nie mieli, stukali do drzwi