Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/178

Ta strona została uwierzytelniona.





XI.
Numer 9,430 wychodzi i Cozetta wygrywa go na loterji.

Jan Valjean umarł.
Wpadając do morza, albo raczej rzucając się w nie był, jakeśmy widzieli, bez kajdan. Płynął czas jakiś między dwoma prądami, dostał się pod stojący na kotwicy okręt, do którego przywiązaną była szalupa. Znalazł sposób ukryć się w szalupie aż do wieczora. W nocy rzucił się w pław i dostał do niedalekiego przylądka Brun. Tu mając dość pieniędzy, kupił sobie ubranie. W okolicy Balaguier stała karczma, w owym czasie dostarczająca odzieży zbiegłym galernikom, co znaczne jej zyski przynosiło. Później, jak wszyscy ci smutni zbiegowie, usiłujący zmylić pogonie prawa i fatalności społecznej, Jan Valjean szedł krętemi i ciemnemi drogami. Pierwsze schronienie znalazł w Pradeaux w bliskości Beausset. Następnie udał się ku Grand-Villard w pobliżu Briançon w górnych Alpach. Ucieczka niespokojna, po omacku, drogą krętą, której odnogi są nieznane. Później można dostrzedz ślady jego przejścia w Ain około Civrieux, w Pireneach w Accons, w miejscu zwanem Grange-de-Doumecq, w pobliżu wioski Chavailles i w okolicach Perigueux, w Brunies, w kantonie Chapelle-Gonaquet. Dostał się do Paryża. Widzieliśmy go teraz w Montfermeil.