Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/126

Ta strona została przepisana.
124
MACBETH.

Z dziewiczém ostrzem zachowam u poszew.
Tam ciebie znajdę; te zgiełki rosnące,
Znakomitego wskazują rycerza;
O szczęsny losie, daj mi się z nim spatrzéć!
Więcéj nie pragnę.

(Odchodzi; — wrzawa;).
(Wchodzą: Malcolm i Stary Siward).
SIWARD.

Tam książe! — Zamek zdał się bez oporu;
Wojsko tyrana rozdzielone walczy,
Przeciwko sobie. Śmiało idą w ogień
Szlachetne Thany, a szczęście dnia tego,
Ku nam się waży i trud już na schyłku.

MALCOLM.

Walczem z wrogami, którzy nam omylne
Miotają ciosy.

SIWARD.

Wy, książe, na zamek!

(Odchodzą; — wrzawa).
(Wraca Macbeth).
MACBETH.

Czegóż mam rolę grać rzymskiego błazna,
Na własnym ginąć mieczu? Póki tylko
Widzę żyjących jeszcze w koło siebie,
Wolę nim znaczyć.

(Wraca Macduff).
MACDUFF.

Stój! stój! psie piekielny.

MACBETH.

Ze wszystkich mężów na tém bojowisku,