Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/45

Ta strona została przepisana.
43
ODSŁONA II. SPRAWA III.

Cokolwiek wody czyn ten z nas opłucze.
Jaki on lekki. Niespodzianie twoja

(Kołatanie).

Odbiegła słabość, — pst! ciągle pukają;
Weź na się giezło, aby nikt nie dostrzegł,
Żeśwa czuwali; — nie gub się tak biednie
W myślach.

MACBETH.

Gdy myśl rozpuszczę na mój czyn, — bodajbym
Zapomniał siebie. Tak, obudź Duncana
Tem kołataniem! Cóż bym stawił na to!

(Odchodzą).
SPRAWA III.
Tamże; wchodzi Wrotny.
WROTNY.
(Kołatanie zewnątrz).

Iście, to mi kołat! odźwierny u bramy piekielnéj, prędkoby zużył swój klucz; (pukanie) puk, puk, puk; kto tam, na imię Belzebuba? Oto dzierżawca obwiesił się zanim się doczekał urodzaju. W sam czas; masz chust dosyć na sobie, bo téż się tu napocisz (pukanie). Puk, puk; kto tam na imię innego biesa? Wierę, to matacz. Ten zaprzysięgał na obie stronie, zarówno przeciw każdéj. Dosyć on kręcił w Bożem imieniu, a jednak nie mógł sobie nieba nakręcić. No, pójdź tu mataczu. (pukanie), Puk, puk, puk; kto tam? O to angielski krawiec. Tu bliżéj; czemuś kradł skrawki od francuzkich spodni. Idź daléj krawcze; upiecz tam swoją gąskę, (pukanie) Puk, puk; to dziś nie ustanie! A wy co za jedni? Ale tu