Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/107

Ta strona została przepisana.
[358—375]105
MAKBET — AKT V

Złóż się i niechaj potępiony będzie
Ten, który pierwszy zawoła: „Stój! Dosyć!“

(wychodzą, walcząc)
(odwrót; odgłos trąb; wchodzą śród bicia w bębny i z sztandarami: MALKOLM, STARY SIWARD, ROSSE, LENNOKS, ANGUS, MENTET i żołnierze)'

MALKOLM: Oby wrócili zdrowo przyjaciele,
Których nam braknie.
SIWARD:Ktoś tam ubyć musi;
Jednakże, sądząc po tych,

(wskazuje na wojsko)

dzień tak wielki
Niedrogo został okupiony.
MALKOLM:Niema
Dotąd Makdufa i twojego syna.
ROSSE:
Syn twój, milordzie, spłacił dług żołnierski;
Póty żył, póki nie wyszedł na męża;
I, ledwie męstwem swem to udowodnił,
Nie ustępując na krok z pola walki,
Zmarł, jak mężczyzna.
SIWARD:Więc umarł?
ROSSE:Tak, zginął
I uniesiony został z pola. Miarą
Jego wartości nie mierz swego bolu,
Gdyż wówczas byłby bez granic.
SIWARD:Czy zprzodu
Otrzymałał ranę?
ROSSE:Tak, w czoło.
SIWARD:A zatem
Niechajże będzie wojownikiem Boga!
Gdybym miał tylu synów, ile włosów,