Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/51

Ta strona została przepisana.
[100—129]49
MAKBET — AKT III

PIERWSZY MORDERCA:
Tak nam powiedziałeś.
MAKBET: Tak powiedziałem. Teraz pójdę dalej —
I to jest celem drugiego spotkania.
Czy uważacie, że w waszej naturze
Taką przewagę posiada cierpliwość,
Aby to puścić płazem? Czy jesteście
Do tego stopnia świętobliwym ludkiem,
Aby się modlić za tego człowieka
I jego plemię, który ciężką ręką
W grób was pochylił, a dzieci na wiecznych
Zmienił żebraków?
PIERWSZY MORDERCA:
Myśmy męże, panie.
MAKBET: O, według spisu to jesteście męże.
Tak samo wyżeł, chart, i mops, i pudel,
Ogar, i jamnik, i kundel, i wilczur,
Psów mają nazwy. Osobna rubryka
Odróżnia, który z nich chyży, powolny,
Zmyślny, czy stróżem jest domu, czy gończym
I tym podobnie, odpowiednio darom,
Jakie w nich szczodra zamknęła natura.
Według cech takich każdy z nich szczególny
Dostaje tytuł na ogólnej liście
Psiego rodzaju. Tak się ma i z ludźmi.
Więc, jeśli znacie miejsce swe w rubfyce —
A w nienajlichszym męskiej płci porządku —
Mówcie, a ja wam taką rzecz poruczę,
Której spełnienie usunie nam wroga,
A was przykuje do naszego serca
I naszej łaski, zdrowie bowiem nasze,
Tak słabujące dzięki jego życiu,
Całkiem do siebie przyjdzie z jego śmiercią.