Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/95

Ta strona została przepisana.
[75—97]93
MAKBET — AKT V

Teraz dobranoc. Tych wydarzeń siła
Zmieszała zmysły i wzrok mi zmąciła.
Wiem, ale mówić się boję...
DAMA DWORU:Dobranoc!

(wychodzą)
SCENA II.
Okolica Dunzynanu.
(Śród bicia w bębny i z sztandarami wchodzą: MENTET, KATNES, ANGUS, LENNOKS i żołnierze)

MENTET: Wojska angielskie zbliżają się ku nam,
Wiedzie je Malkolm i wuj jego Siward,
I dzielny Makduf. Zemsta ich rozpala,
Albowiem dobra ich sprawa mogłaby
Wzniecić chęć walki i krwawego buntu
W najpokorniejszym biczowniku.
ANGUS:Mamy
Spotkać się z nimi obok birnamskiego
Lasu, gdyż oni nadchodzą tamtędy.
KATNES:
A czy Donalbein jest z bratem? Nie wiecie?
LENNOKS: Mogę upewnić, panie, że go niema.
Mam wykaz wszystkiej szlachty: syn Siwarda
Jest tam i inna młodzież gołowąsa,
Co ma dopiero teraz dać dowody
Swojej męskości.
MENTET:Co porabia tyran?
KATNES: Obwarowuje gród swój dunzynański.
Niektórzy mówią, że oszalał, inni,
Mniej nienawiści mający ku niemu,
Zapalczywością zowią to rycerską;
Jedno jest pewnem, iże pasem ładu
Nie umie spiąć już swych sił rozpętanych.