Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/111

Ta strona została przepisana.
109

Dziesięć niedziel już powstanie
Wojuje w Oszmianie;       4
A na Lidzie ludzie w biédzie,
Lida rakiem ciecze[1],
Zboża zwala dla Moskala,
I suchary piecze.       8

Do Goniądzy[2] z sucharami
Pognali co prędzej,
A powrócił lud z torbami,
Bez koni i w nędzy.       12
Tęskno, nudno, wyżyć trudno,
Głucho jak po stypie[3],
A cholera ludzi zbiera,
I smętarze sypie.       16

Na wieść czerkieskiego noża
Drży naród niebogi; —
Przeciągnęły krajem wrogi
Jako klątwa boża:       20

    skiego, w ucinkowem nawet przysłowiu, które powszechnie w Litwie znajome

    Oszmiana z Lidą
    Razem kraść idą

    małżeńsko są połączone. — Odpowiadają też łącznie kpiącym Wileńczykom równą gadką:

    Wilno i Troki
    Za niemi w kroki.

    lub  Wilno z Trokami
    Temiż krokami. (Obj. poety).

    Da, używane w Wileńskiem tak, jak lwowskie: ta („ta czego chcesz?“).

  1. w. 6 rakiem ciecze = opóźnia się z powstaniem.
  2. w. 9—10. W Goniądzu, nad granicą tej dziwotwornej kongresowej ośmio-wojewódzkiej Polski, był główny skład żywności moskiewskiej. (Obj. poety).
  3. w. 14 stypa = uczta pogrzebowa.