Strona:Wino i haszysz. (Sztuczne raje). Analekta z pism poety.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

Z jakiego powodu? Że... że może fizjonomja jego wydała mu się nieprzeparcie sympatyczna? Być może; będziemy jednak bliżsi prawdy, jeżeli przypuścimy, że sam on nie wie, dlaczego.
I ja podlegałem kilkakrotnie kryzysom podobnych uniesień, które upoważniają do wierzenia, że złośliwe Demony niepostrzeżenie wchodzą w nas i każą nam spełniać bezwiednie najniedorzeczniejsze nakazy.
Pewnego rana wstałem chmurny, smutny, zmęczony bezczynnością i z chęcią dopełnienia, jak mi się zdawało, czegoś wielkiego, jakiegoś czynu świetnego — i, niestety, otworzyłem okno.
(Proszę zauważyć, że pociąg do mistyfikacji, który u pewnych osób nie jest wynikiem jakiejś pracy duchowej, jakiejś kombinacji, lecz sprawą przypadkowego impulsu, ma w sobie, chociażby ze względu na nagłość pragnienia, wiele cech wspólnych z tym stanem — histerycznym wedle lekarzy, satanicznym zdaniem tych, którzy myślą nieco głębiej aniżeli lekarze — stanem, który popycha nas ku wielu czynom niebezpiecznym, lub niewłaściwym).
Najpierwszą osobą, jaką spostrzegłem na ulicy, był szklarz, którego nawoływanie przenikliwe, dojmujące, dochodziło aż do mnie po przez ciężkie, brudne mgły paryskie. W istocie nie potrafiłbym wytłumaczyć, czemu opanowała mnie nagła i despo-