Strona:Wodna Pani i Złota Marysia (1928).djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

młodej dziewczyny byłaby niczem, a dla niej jest pracą nad siły.
Ale zła córka ani słuchać nie chciała o czemś podobnem...
— Jakto? — mama chce, żebym marnowała ręce, które nie są przeznaczone do ciężkiej pracy, lecz do pocałunków książęcych?.. Wszak sama, mamo, mówiłaś, że książe patrzy na mnie z zachwytem w kościele, gdy ubiorę się w tę nową suknię i mój modny kapelusz. Piękna będzie księżna ze zgrubiałemi od pracy rękami!..
Ani myślę nic robić! nie jestem do pracy stworzona!..
Biedna matka wzdychała tylko ciężko i ostatkiem sił wypełniała wszelkie najmozolniejsze posługi.
Przyznawała w głębi duszy sobie również winę. Bo, i ileż razy wmawiała w swą brzydką córkę, że jest bardzo