Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.
131
PROSTACZEK

Tkliwość jego słów zdawała się wracać piękną Saint-Yves do życia. Czuła iż w serce jej wstępuje pociecha; dziwiła się że Prostaczek kocha ją jeszcze. Stary Gordon byłby ją potępił wówczas gdy był jedynie jansenistą; ale obecnie, stawszy się mędrcem, poważał ją i płakał.
Wśród tylu łez i obaw, gdy wszystkie serca przejęte były niebezpieczeństwem tej tak drogiej wszystkim panienki, i gdy wszyscy poddawali się wzruszeniu, oznajmiono gońca ze dworu. Goniec! od kogo? z czem? Otóż przybywał on od Jego Wielebności spowiednika królewskiego do X. przeora z Góry. Pisał nie sam O. de la Chaise, ale brat Vadbled, jego pokojowiec, człowiek podówczas bardzo wpływowy, który przekazywał arcybiskupom wolę Jego Wielebności, udzielał audyencyi, przyrzekał beneficya, starał się niekiedy o dekrety uwięzienia. Donosił przeorowi z Góry, że Jego Wielebność wie o jego bratanku; że uwięzienie jego było tylko omyłką; że tego rodzaju drobne przykrości zdarzają się często; że nie trzeba przywiązywać do tego wagi; że wreszcie zezwala aby przeor przedstawił mu bratanka nazajutrz, aby również przyprowadził z sobą starego Gordona; brat Vadbled wprowadzi ich do Jego Wielebności i do imć pana de Louvois, który przyjmie ich na chwilę w przedpokoju“.
Dodawał, iż opowiedziano królowi dzieje Prostaczka i jego utarczkę z Anglikami, że z pewnością król raczy go zauważyć przechodząc przez galeryę, a może nawet skinie mu głową. List kończył się