Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

132

WOLTER

wyrażeniem pochlebnej nadziei, iż wszystkie damy na dworze zechcą przyjąć rano Prostaczka w swojej gotowalni, że ta i owa powie mu: „Dzień dobry, panie Prostaczku“; i że z pewnością będzie mowa o nim na wieczerzy u króla. List podpisany był: „Wasz oddany brat Vadbled, jezuita“.
Skoro przeor odczytał głośno list, bratanek jego, wściekły ale panujący przez chwilę nad swym gniewem, nic nie rzekł do posłańca; zwróciwszy się jeno ku swemu towarzyszowi niedoli, spytał jak mu się zda to pisanie. Gordon odpowiedział: „To się nazywa traktować ludzi jak małpy! bije się ich i każe się im tańczyć“. Prostaczek, u którego, w gwałtownych wzruszeniach, pierwotny charakter brał górę, podarł list na kawałki i rzucił je w nos posłańcowi: „Oto moja odpowiedź“. Wuj, przerażony, miał uczucie że spada nań piorun i dwadzieścia tajnych dekretów. Coprędzej skreślił lisi, aby usprawiedliwić, wedle możności, to, co brał za wyskok młodzieńczego uniesienia, a co było wybuchem wielkiej duszy.
Ale bardziej bolesne obowiązki zaprzątnęły wszystkich. Piękna i szlachetna Saint-Yves czuła już nadchodzący koniec; była spokojna, ale tym okropnym spokojem osoby która nie ma już sił do walki. „O, mój drogi kochanku, rzekła gasnącym głosem; śmierć karze mnie za mą słabość; ale ginę z tą pociechą iż widziałam cię wolnym. Ubóstwiałam cię wówczas kiedy cię zdradziłam, i ubóstwiam w chwili gdy żegnam cię na wieki“.