Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom I.djvu/86

Ta strona została uwierzytelniona.

O, błogosławiony
Sen twój, królu, i dzień ten! Słońca krąg czerwony
Zapadał w las, na polach cichła boj u wrzawa;
Z tem słońcem już krzyżacka schyliła się sława!
Jeszcze lśnią się w promieniach na poległych zbroje:
Legł wielki mistrz, komtury, — spłynęły krwi zdroje,
Z taboru zaś strugami złote wino płynie,
Mięsza się z krwią i bryzga na trupów w dolinie,
Co chcieli niem zapijać srom Polski i Litwy,
Gdy zwalczony Jagiełło z ludem pierzchnie z bitwy.
Złote wino pobożny król roztoczyć kazał,
By mu się lud służebny pijaństwem nie zmazał.

Zwycięstwo! Wieki miną w Koronie i Litwie,
Nim zapomni lud boży o tej krwawej bitwie.
Trupów mistrza i wodzów szuka Niemiec zbity,
Kędy na płaszczu ujrzy czarny krzyż wyszyty:
„Mistrzu! wodze!“ — żałosnym nawołuje głosem;
Trupem Bóg zasiał pole gęsto, jakby kłosem.
A król, wódz doświadczony, wstrzymuje pogonie:
„W pochód, w pochód na Malborg!“ grzmią puszcza i błonie;
I ruszyło rycerstwo za królem, jak ptacy.
Lecą, a dzień był skwarny, król, znużon po pracy,
Radby spocząć. Pół dnia się starzec modlił Bogu,
A drugie pół zwycięstwa dobijał na wrogu.

Więc, miłym Bogu królem szczęśliwi, rycerze
Zsadzają go z rumaka na trawniki świeże.
A był kamień na wzgórzu, toż go siwej głowie
Podłożył król sędziwy na czas za wezgłowie.
Lecz tu nago — Tannenberg i bór na uboczy,
A wicher od padołów miecie piaskiem w oczy.

Ale to król, co wyrósł na stepach i w kniei:
Spojrzeli, już starcowi sen powieki klei;
Na kamiennem posłaniu pochyla się — drzemie,
Więc rycerstwo sztandary wkrąg zatyka w ziemię;
Sztandary, na Krzyżakach zdobyte tak krwawo,
Niech otoczą śpiącego i ciszą i sławą!