Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/53

Ta strona została przepisana.
AKT TRZECI.
SCENA PIERWSZA.
(Wieczornica w chacie Piastowej. Bożenna, Kalina i kmiotki przędą kądziel. Rzepicha stawia na stole chleby; Ziemowit w zbroi zrzuca hełm.)

RZEPICHA   (do Ziemowita).
Mówię ci, chłopcze, nie zrzucaj ty zbroi!
Ach, dzisiaj na mnie zawzięli się moi,
Czy chcesz, by wzięto cię rozbrojonego,
Jak ptaka bez piór?
ZIEMOWIT.   Nie bójcie się tego!
Ale mnie czas już.
BOŻENNA.   Zostań, Ziemowicie!
Pokąd ja, zostań! Tyś jedyne dziecię
U Piastów, ty mi ratowałeś syna.
Niechże go matka twoja nie przeklina,
Bo on już wiele przekleństw ma na głowie...
Trzy dni nie byłam w zamku... O bogowie!
Syn mój się zbiesił i krew ludzką toczy;
Weźcie mię, bogi, niechaj matki oczy,
Co nie śmią przekląć, nie patrzą się na to!

(Do kmiotek.)

O, to ta Niemka z duszą lodowatą,
Ta winna tej krwi. Przyjdzie ta godzina,
Że ja za krocie matek przeklnę syna!...
RZEPICHA   (rzucając w ogień kadzidło).
Kadzidło bogom święte! Niech mąż wraca!

(Patrząc w okno.)