Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.

niej snuł codziennie, kochać musi, i miłość mu daje do życia zachętę. Przez myśl jej nie przeszło, że każdy jest ofiarą uczucia lub ofiarę tworzy. I nikt nie chce wiedzieć, iż szczęście kończy się nudą lub męczarnią, przemija, a resztę życia nieraz jadem goryczy zatruwa.
Rzecz dziwna, chociaż ją przeszłość tak raniła, ona tonęła jednak we wspomnieniach, nieustannie karmiła się niemi i obrazy niepowrotnego szczęścia nie schodziły jej z oczu. Dusza ludzka marami i cieniami tylko żyje, bez względu na to, czy się wpatruje w przyszłość, czy przeszłość przegląda. „Ileż uroku miały te nasze tajemnicze schadzki! Uśmiechy, pocałunki, wyznania, przysięgi... Nawet łzy z tamtych czasów były inne“.
Przechowywała jego listy, odczytywała je często z zajęciem. Jeden z tych listów bardzo jej się podobał, a brzmiał w te słowa: — „Szaleję, ginę, przepadam za Tobą i już mię ic od Ciebie oderwać nie zdoła, o moja droga, nigdy niezapomniana Psyche! Kocham Cię tak, jak gdyby już nic godniejszego miności nie było na świecie, kocham Cię barłdziej nawet. A chociaż to wielkie uwielbienie ciągle noszę ze sobą, chociaż cudownego wizerunku twego mam pełną duszę, pragnę